Peryskop Kultury

KRÓL BROWAR OBYWATELSKI TYCHY 2021

Król jest tylko jeden. Niezaprzeczalnie. Mowa oczywiście o zespole Król, którego liderem jest Błażej Król i który wystąpił w ramach projektu Tichauer Music w Browarze Obywatelskim w Tychach. Byłam bardzo ciekawa ich występu na tej nietypowej scenie 360 stopni, ze względu na oglądaną przy innej okazji, ekspresję wokalisty. Spodziewałam się…sama nie wiem…jakiegoś szaleństwa. Tym bardziej, że poprzedni wykonawcy, choćby Voo Voo czy Raz Dwa Trzy, dostarczyli widzom prawie takiego szaleństwa. Tutaj tego zabrakło. Oczywiście wykonanie było mistrzowskie. Świetne kompozycje były dużo „bogatsze” niż na płytach. A wszystko to za sprawą znakomitego zespołu muzyków: Iwony Król (vocal, instrumenty klawiszowe), Thomasa Fietza (perkusja), Jana Migdala (gitara basowa) i Moni Muc (saksofon). A Błażej Król to scala, nadaje rytm i grając na gitarze, przekazuje nam to, co sam czuje i przeżywa w swoich tekstach. I mimo tego, że muzyk ma duże poczucie humoru i zdaje się być nieco frywolny, to jego teksty są głębokie, będące niewątpliwie efektem przemyśleń.

 

Koncert rozpoczął się bardzo efektownie, przy tajemniczych dźwiękach i świetnie dobranych światełkach, piosenką z najnowszego albumu Króla „ Dziękuję”, pt. „Na zachodzie bez zmian”. I właśnie ten album był dominujący w ten niedzielny wieczór. Usłyszeliśmy m. in. bardzo rytmiczny utwór „Tak jak ty”, z szybkim tempem „Teraz możemy już”, kapitalny „Nie zrobię nic” czy z dużym udziałem wokalnym Iwony Król „MyWyOni”.

 

Wśród utworów ze starszych płyt nie mogło zabraknąć przeboju, od którego chyba zaczęła się kariera zespołu, pt. „Do domu”. Wybrzmiał również przepiękny, melodyjny, nostalgiczny kawałek „ Powoli” z krążka „Nielot”, świetnie zagrany „Całą ciszę”, czy ekstatyczny „Zła widoczność”.

 

Każdy z członków zespołu stanowi część idealnej całości. Każdy wnosi wiele, abyśmy mogli słuchać fantastycznych dźwięków. Cudownie się tego słucha. A jest to muzyka trudna do określenia. Jedyna w swoim rodzaju, mieszanina rocka, pop – u, ale takiego z górnej półki, jazz – u. Na uwagę zasługuje to ostatnie wymienione brzmienie, o które szczególnie stara się dbać saksofonistka, która tego wieczoru zasługiwała chyba na największe uznanie. Oprócz wirtuozerii grania, emanowała wyjątkową energią. Bo niestety Błażej Król tym razem był nieco wyciszony, małomówny, może zmęczony. I to odbijało się na wrażeniu, jaki zrobił na mnie koncert, co nie zmienia jednak faktu, że to wyjątkowi muzycy, których będę dalej słuchać i chodzić na ich występy.

 

Anna Porębska