SUMMER ARENA FESTIVAL 2023
Summer Arena Festival w Gliwicach pokazał, że muzyka rockowa ma się w Polsce całkiem dobrze i nawet latem, kiedy pełno jest darmowych plenerów, ludzie są w stanie przyjść na biletowany koncert, jeśli dostaną w zamian solidną porcję dobrej muzyki w najlepszym wykonaniu.
Imprezę rozpoczął lokalny zespół Iksy, który rozbujał nieliczną jeszcze widownię. Po nich na scenę wkroczył Spięty czyli Hubert Dobaczewski, wokalista nieodżałowanego Lao Che, który po rozpadzie zespołu kontynuuje rozpoczętą jeszcze w 2009 roku solową karierę. Podczas mocnego i dopracowanego w każdym szczególe seta usłyszeliśmy utwory z debiutanckiego albumu „Antyszanty” oraz wydanej w 2021 roku płyty „Black Mental”. Koncert zrobił świetne wrażenie. Wszystko się tu zgadzało: muzyka, oprawa świetlna, wizualizacje i przede wszystkim znakomite teksty piosenek, które zawsze były mocną stroną Spiętego.
Kolejne koncerty to już absolutna klasyka. Strachy na Lachy i Kult są gwarantem najwyższej jakości. Na ich muzyce wychowują się już kolejne pokolenia fanów rocka, co było doskonale widać wśród bawiącej się publiczności.
Grabaż zaznaczył, że minęło dokładnie 20 lat od wydania debiutanckiej płyty zespołu pt. „Strachy na Lachy”. Z tej okazji usłyszeliśmy m. in. pierwszego Strachowego singla „Krew z szafy”. Setlista koncertu była naszpikowana przebojami, odśpiewanymi z publicznością. Usłyszeliśmy m. in. „Twoje oczy lubią mnie”, „Dzień dobry, kocham cię”, „Balladę o Tolku Bananie”, fantastyczne „Dygoty”, boleśnie aktualne „Żyję w kraju” czy „Raissę”, a na bis obowiązkowo „Piłę tango”. Smaczkiem był cover piosenki „Nim stanie dzień” z filmu „Prawo i pięść”, wykonywany w oryginale przez Edmunda Fettinga.
Zwieńczeniem wieczoru był koncert zespołu Kult. Jak można się było spodziewać Kazik i jego koledzy dali z siebie wszystko, a koncert trwał prawie dwie i pół godziny. W setliście znalazły się największe przeboje zespołu, w większości odśpiewane wspólnie z fanami. Uwielbiam obserwować na koncertach Kultu to morze bawiących się pod sceną ludzi, których często mimo sporej różnicy wieku, jednoczy muzyka. Ze sceny popłynęły takie klasyki jak „Baranek”, „Polska”, „Brooklińska rada Żydów”, „Gdy nie ma dzieci” czy „Krew Boga”. Jak to u Kazika, w tekstach sporo było niewesołych obserwacji na temat otaczającej nas rzeczywistości. Dosadność tekstów podbijały jeszcze świetne wizualizacje, które w dużej mierze budowały nastrój koncertu. Na koniec tradycyjnie wspólnie odśpiewano „Sowietów” (z ukraińską flagą w tle).
Karolina Gera