METAL HAMMER FESTIVAL 2023 ŁÓDŹ

Często zdarza się, że na różnego rodzaju festiwalach na pierwszy ogień wystawiane są słabsze zespoły. Takie, będące na początku swojej drogi muzycznej i są jeszcze mało znane. Na szczęście w przypadku tegorocznego Metal Hammer Festival tak nie było.
Bo co prawda grupa muzyków z czarnowłosą wokalistką nie mają za sobą długiej historii to pokazali się na scenie z dobrej strony. Chodzi o grupę Atan. Solidne brzmienie i dobry wokal, choć wymaga jeszcze wyszlifowana.
Potem obejrzeliśmy Supterfuge! W nieco „egzotycznym” składzie. I o ile wokalista mnie nie porwał to śpiewająca dziewczyna miała naprawdę niezły głos. I ten „Indianin” grający na gitarze😁.
Szczególne wrażenie tego wieczoru zrobił polski zespół Flapjack obchodzący w tym roku swoje 30-lecie. To niesamowita grupa. Muzyka wymykająca się rożnym kategoriom, dwaj charyzmatyczni wokaliści i reszta legendarnych muzyków dosłownie porwali tłum. Ostre, rockowe granie, doskonałe kompozycje, które dobrze będę pamiętać.
Jako ostatni z rodzimych grup dane nam było zobaczyć Illusion. I to właśnie oni zgromadzili masę swoich fanów, wsłuchujących się i wpatrzonych z uwielbieniem w idoli. O doskonałym brzmieniu i perfekcyjnych umiejętnościach artystów nie trzeba przekonywać. Tomasz Lipnicki w świetnej formie głosowej swoimi zaangażowanymi tekstami zagrzewał publiczność.
I nastąpiła część amerykańska. Jako pierwszy wystąpił prawdziwy weteran o bardzo zachrypł głosie razem z gromadką młodych muzyków pod nazwą Crowbar. Usłyszeliśmy bardzo głębokie, ciężkie brzmienie w świetnym wykonaniu.
Kolejną formacją był Hatebreed. Przyznam, że dla mnie to był lekki przesyt takiego hardcorowego metalu jak na jeden wieczór. Zespół istnieje bardzo długo i było słychać ich profesjonalizm.
Na finał publika czekała najbardziej. Pojawiła się bowiem legenda. Pantera. Ku uciesze fanów reaktywowali się niedawno. Do kultowych muzyków Phila Anselmo, wokalisty i Rexa Browna, basisty , dołączyli perkusista Anthraxu Charlie Benante i rewelacyjny Zakk Wilde. Fani szaleli oglądając niezwykle widowisko z buchającymi ogniami. Rozkręcali się z minuty na minutę doprowadzając publiczność do stanu wrzenia. Moc starych i nowych kawałków dokraszał swoją wirtuozerią Zakk Wilde. Panowie pochylili się nad swoimi zmarłymi kolegami dedykując im przepiękną balladę wykonaną w bardzo wzruszający sposób.
A na pożegnanie wokalista założył na siebie biało- czerwoną flagę. Prezent od fanów.
Pełna sala w Łodzi rozchodziła się zachwycona a my wraz z nimi.
Bardzo dziękujemy organizatorowi Metal Mind Productions za możliwość uczestniczenia w wydarzeniu.
Anna Porębska